Historia łapskiego sportu: Piotr Kretowicz – budowniczy stadionu cz. 3 [ZDJĘCIA ARCHIWALNE]
(Zdjęcia zamieszczone w trzech odcinkach Historii łapskiego sportu, z archiwum Adama Górskiego, wnuka Piotra Kretowicza).
Po zakończeniu wojny, Piotr Kretowicz brał udział w akcji odbudowy wodociągu, oraz budowy mostu w Łapach. Za wykonywaną pracę ludzie początkowo nie otrzymywali żadnej zapłaty. Nie mógł znaleźć stałej pracy, więc czasowo był kominiarzem. Powoli działalność społeczna, a szczególnie sport staje się jego pasją. Piastował przez ponad 20 lat funkcję prezesa lub wiceprezesa klubu sportowego „Kolejarz”. Był przewodniczącym wydziału sędziowskiego przy sekcji boksu WKKF, sędzią związkowym Polskiego Związku Bokserskiego (prowadził walki na mistrzostwach Polski juniorów oraz kilka spotkań międzynarodowych). Pełnił również inne funkcje — radnego MRN, członka prezydium MRN, a także członka plenum Rady Głównej Zrzeszenia „Kolejarz” oraz komisji sportu kwalifikowanego i wiele, wiele innych.
Raczkujący klub kolejarzy prowadzi działalność w wielu dziedzinach: lekkiej atletyce, piłce nożnej, piłce siatkowej, koszykowej, boksie, gimnastyce i tenisie stołowym. Wybrano zarząd klubu, na którego czele staje p. Leon Kretowicz. Klub z tak wieloma sekcjami posiada sprzęt, który się mieści raptem w jednej szafie stojącej w sali kina Związku Zawodowego Kolejarzy. Treningi piłkarskie odbywają się na „bindudze” gdzie postawiono bramki i zawieszono siatki. Tenisiści stołowi przeprowadzali treningi i mecze we wspomnianej już sali kinowej. Odbywały się tam również wieczornice sportowe, przyjmowane bardzo życzliwie przez mieszkańców nadnarwiańskiego gródu. W programie tej imprezy były występy chóru, zespołu tańca regionalnego, mandolinistów, pokazy gimnastyki przyrządowej w wykonaniu m.in. Romana Rysia.
Przed kolejnym mistrzowskim spotkaniem zawodnicy dowiedzieli się, że nie mogą rozegrać meczu w sali ZZK. Zrozpaczony p. Piotr udaje się do ks. kanonika Henryka Bagińskiego i powiada: bieda, nie ma gdzie grać. Proboszcz parafii św. Piotra i Pawła rozumie potrzeby sportowców i postanawia oddać w dzierżawę salę „parafialki”. Jest ona w opłakanym stanie. Co to znaczy jednak zapał ludzi? Około czterdziestoosobowa grupa pod kierownictwem p. Piotra bierze się ostro do roboty. W błyskawicznym tempie połatano dach, oszklono okna, ułożono podłogi, postawiono piec. Pan Józef Łapiński ledwie nadążył wozić materiał. O godzinie 22.00 wszystko było gotowe. Cały remont wykonano w ciągu jednego dnia!! Zameldowano ks. Bagińskiemu o zakończonej pracy i zaproszono ks. Proboszcza na spotkanie pokazowe.
Mecz z Ogniwem Białystok odbył się zgodnie z terminarzem. Sala potrzebowała jednak remontu kapitalnego, a na to potrzebne były duże fundusze. Miejscowe władze zgadzają się wesprzeć finansowo sportowców jednak pod warunkiem, że sala przez 10 lat będzie wyłączną własnością miasta. Pan Kretowicz w sposób tylko jemu znany wprowadza do umowy aneks, który pozwala na odbywanie się w tej sali uroczystości katolickich, choinki dla dzieci pracowników ZNTK, a łapscy artyści wystawiają Jasełka. Tu również odbywa się pokazowy proces Kazimierza Kamieńskiego ps. Huzar. Pan Piotr z zadowoleniem wspomina, że odbywały się tam również zebrania partyjne, a stół prezydialny znajdował się pod krzyżem.
Z inicjatywy Piotra Kretowicza przystąpiono do budowy stadionu na Wygwizdowie, w miejscu w którym istniał przed wojną stadion KPW (Kolejowe Przysposobienie Sportowe). W budowie bieżni 400 m (czterotorowej) pomagał Tadeusz Zakrzewski. Było dużo kłopotów z wytyczeniem wiraży ale dzięki wspomnianemu P. Tadeuszowi wszystko się udało. Otwarcie stadionu “Kolejarza” odbyło się w 1953 roku. Na nowo wybudowanym stadionie odbywały się liczne imprezy nie tylko szczebla powiatowego, a nawet ogólnokrajowego. Wydawałoby się, że nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Jednym słowem – sielanka. Niestety, w związku z budową Cukrowni zlikwidowano stadion “Pogoni”.
Piotr Kretowicz był przede wszystkim był trenerem boksu. Stosował wiele różnych sposobów, aby przygarnąć (często trudnych) chłopców do ulubionej przez siebie dyscypliny. Napotkanego młodzieńca strzelał niczym Kupido słowami — „mistrza z ciebie zrobię, będziesz chodził jak laleczka, nie ma gadania” — sprawdzał przy tym umięśnienie przyszłego championa. Wielu młodzieńców po takiej zachęcie rozpoczynało treningi. Trzeba przyznać, że zajęcia były urozmaicone, każdy chętny mógł pograć w piłkę koszykową, sprawdzić swoje umiejętności na przyrządach gimnastycznych, czy też poobijać „gruszkę” bokserską. Najwyżej z plejady swoich podopiecznych ocenia Józefa Rzące, który na mistrzostwach Polski stoczył pojedynek ze Zbigniewem Piórkowskim (nie mylić ze Zbigniewem Pietrzykowskim) — reprezentantem naszego kraju.
Swoją bokserską karierę rozpoczynał pod okiem p. Piotra — Stefan Borowski, późniejszy brązowy medalista mistrzostw Polski (reprezentował wówczas barwy, Gwardii Białystok).Wydatnie pomagał naszemu trenerowi dr Mieczysław Szymczak, który był nie tylko lekarzem „Pogoni”, ale i kierownikiem sekcji bokserskiej. Bokserzy utrzymywali kontakty między innymi z Gedanią Gdańsk, która była w Łapach na obozie wraz ze swym trenerem Zygmuntem Chychłą — pierwszym powojennym złotym medalistą olimpijskim (Helsinki 1952).
Opracował Stanisław Kosicki emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego Zespołu Szkół Mechanicznych w Łapach