Historia łapskiego sportu #9 – Droga do Monte Cassino

12.08.1941 r. ogłoszono amnestię dla obywateli polskich deportowanych do ZSRR.
Na podstawie porozumienia Sikorski – Stalin, staliśmy się znowu ludźmi wolnymi i mogliśmy opuścić nasze miejsce zsyłki. Wkrótce otworzyły się bramy więzień i łagrów na obszarach Związku Sowieckiego. Tysiące ludzi wyczerpanych pracą ponad siły, obdarte, głodne, bose ciągnęły do miejsc tworzenia się polskich ośrodków wojskowych. Pani Zofia będąc sama, podjęła błyskawiczną decyzję, zgłosiła chęć wstąpienia do Armii i opuszczenia ZSRR. Po dwu tygodniowym okresie oczekiwania wezwano ją do “Wojenkomatu” (odpowiednik naszego WKR-u), gdzie otrzymała pozwolenie na wymarsz wraz z wojskiem Andersa.
Wkrótce do obozu w Buzułuku, Tatiszczenie, Tockoje, zaczęli przybywać różnymi środkami transportu ludzie z całego terytorium ZSRR. Byli oni w strasznym stanie fizycznym, chorzy, głodni. Statystyki podają, że udało się wydostać z terenu ZSRR 69.247 ludzi ( w drodze zmarło 568). Na dowódcę powstającej Armii Polskiej w Związku Sowieckim gen. Sikorski mianował gen. Władysława Andersa.
Oto jak przebiegała trasa wojenna p. Zofii Parol.
Z miejsca zsyłki udała się do miasta Guzar w Uzbekistanie, będącego jednym z miejsc, w którym w 1942 roku tworzyła się armia gen. Andersa. Oprócz Ośrodka Organizacyjnego Armii powstał jeszcze Ośrodek Zapasowy Pomocniczej Służby Kobiet. Otrzymują tu mundury, które nadeszły transportem z Anglii. Odtąd prezentowały się jak prawdziwe wojsko.
Kolejny etap to Krasnowodzk nad Morzem Kaspijskim. Po kilkudniowym oczekiwaniu, wchodzą na statek – NKWD sprawdza każdego czy jest na liście osób. Statek rusza. Ktoś silnym głosem zaczyna modlitwę. Za chwilę modli się cały statek. Po kilku godzinach podróży widać już brzeg wolności.
WITAJ PAHLAWI, PIERWSZY PORCIE NASZEJ WOLNOŚCI.
Tu odwiedza ich gen. Władysław Anders. Wszyscy jak najstaranniej przygotowujemy się do tej wizyty. Chcemy by Ten, który wyzwolił nas z „domu niewoli” widział nas uśmiechniętych, wspomina w swojej książce „Zapomniane dziewczęta” Bronisława Sanejko–Kwaśnicka. PSK przenosi się do Teheranu, stolicy gościnnego kraju. W obozie warunki mamy dobre, ale dla nas najważniejsza jest prawdziwa łaźnia.
Otrzymujemy pierwszy żołd we frankach. Możemy zwiedzać stolicę Iraku, ale nie pojedynczo. Przenosimy się do obozu Pomocniczej Służby Kobiet w Quizil – Ribat.
W grudniu 1942 roku rozkaz dowódcy gen. Andersa, zatwierdził zorganizowanie w ramach tej Armii Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet (PWSK). Po badaniach przydzielono nas do różnych kompanii szkoleniowych. Na inspektorkę kompanii transportowych powołano mjr Marie Trojanowską.
W grudniu opuszczamy Irak i przenosimy się do Palestyny. Droga przez pustynię ma trwać 5 dni. Duże beczki wypełnione piaskiem znaczyły drogę. W tym kurzu musiałyśmy zakrywać nosy i usta. Piasek wdzierał się wszędzie.
Wjeżdżamy w dolinę Jordanu i przez moment przeprawiamy się na drugi brzeg. Tu w tej wodzie, chrzcił święty Jan Chrzciciel. Po drugiej stronie Jordanu jest już inny świat. Wjechałyśmy do zielonej, pachnącej Palestyny. Nareszcie jesteśmy w obozie Gerze – gdzie mamy przejść kurs samochodowy i pełne przeszkolenie żołnierskie. 5 styczeń 1943 r. do szkolenia na kursie samochodowym przystąpiło 700 kandydatek. Zajęcia przebiegają w pośpiechu, gdyż maja zastąpić jak największą liczbę mężczyzn zdolnych do służby frontowej.
14 marca 1943 r. nastąpiło uroczyste zakończenie kursu. Odbyła się defilada. Maszerujemy czwórkami w czarnych beretach. – Córka Ewa wspomina – Jak mama wróciła do Polski to pamiętam ten beret, mój tata go nosił miał skórzaną lamówkę – było mu twarzy.
Otrzymałyśmy 3 – tonowe wozy i robocze kombinezony. Przechodziłyśmy także ćwiczenia z bronią, albowiem kompanie mają być samodzielne i przegotowane do ochrony terenu obozu i sprzętu motorowego.
17 czerwca kompania wraca z Palestyny do Iraku by przejąć od kompanii męskiej sprzęt i nazwę 316 Kompanii Transportowej.
Odwiedza nas Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski. W niedługim czasie dotarła do nas straszna wieść gen. broni Władysław Sikorski zginął wraz z córką w Gibraltarze.
Jestem dowódcą, opowiada Zofia Parol, I plutonu. 10. 07. 43 r. opuszczamy Irak (przewozimy żołnierzy z Iraku do Palestyny). Przez 6 dni jedziemy przez pustynny teren. Za kierownicą siedzimy po kilkanaście godzin dziennie. Są wśród nas dziewczęta 16 i 17 – letnie.
Odbyły się wielkie manewry całego Korpusu. Zdobywałyśmy górę Synaj, Nazaret i wiele innych miejscowości znanych z Pisma Świętego.
11.11.43 r. opuszczamy piaski Al. – Mugar i przenosimy się do Rehovot. Zwiedzamy Jerozolimę, Betlejem, górę Tabor, Nazaret, Tyberiadę i inne. Na terenie Palestyny 316 Kompania Transportowa wykonała 5170 dyspozycji transportowych i przejechała 804 185 km.
25.01.44 r. po rocznym pobycie w Palestynie Kompania wyjeżdża do Egiptu (Quassasin) – kompletna pustynia. Zwiedzamy Kair i podziwiamy piramidy.
POWRÓT DO EUROPY
Do Port Saidu jedziemy pociągiem – dalej Batorym przypływamy do Włoch. Tu otrzymujemy nowe wozy.
4 maja 1944 r. Kompania wylądowała we Włoszech.
-I okres – od przyjazdu do bitwy o Monte Cassino (dowództwo było w Campobasso.
-II okres – 8. V. dowództwo przeszło do Venafro – do 26.VI. (odpoczynek).
-III okres – akcja nad Adriatykiem (Ancona) – dowództwo w Porto Civitanowa.
-IV okres – akcja w Apeninach (ciężkie warunki: zniszczone górskie drogi, deszcz, błoto.
-V okres – walka o zdobycie Bolonii.
Mieszkamy w San Domenico koło Mottola. Następne miejsca naszego postoju i walki: Pelagiano, San Basilio, Taranto, Marina di Taranto, Casamassina, Marni, Castellaneta, Ortona, Brindisi, Campobasso, Venafro, Neapol, Lucerna, Beneveto, Capua. Przenosiny do Ortony: Z portu dowozimy amunicję, beczki z benzyną, żywność, środki medyczne.
Kursy od rana do nocy między Ortoną i Porto San Giorgio.
2.VII do 15. VIII 1944 r. Bitwa o Loreto – osiem dni od rana do nocy. W końcu Loreto i Ancona zdobyte.
27. VIII. Zakwaterowanie w Senigalii
1.IX. walki na linii Gotów.
3.IX. kolacja z gen. Władysławem Andersem, gen. B. Szareckiej, gen. Z. Szyszko-Bohusz, Sulik.
7.IX. Loreto
23.IX. docieramy do Arezzo, a następnie do Predoppio.
21. IV. 1945 r. Kapitulacja Niemiec.
Po zakończeniu wojny opuszczamy Forli i przenosimy się do Porto Recanati.
Droga do Polski takiej jaka jest obecnie – jest dla nas zamknięta
31.VIII. 1946 opuszczamy Włochy
We Włoszech Pani Zofia ukończyła szkołę oficerską. W tym czasie trwały walki, a nasi żołnierze walczyli pod Monte Cassino. Zadaniem porucznik Zofii Parol było ustawianie kolumny samochodowej w celu przewiezienia broni i amunicji na linię frontu, czyli pod Monte Casino. Często również sama wsiadała do samochodu i brała udział w akcji. Rolę kierowców powierzono kobietom, ponieważ mężczyźni byli mobilizowani na I linię frontu. Wiele jej koleżanek zginęło w czasie ostrzeliwania kolumny samochodowej z samolotów. Często zdarzało się, że samochody wpadały w przepaść, ponieważ drogi pod górę biegły spiralnie. Jej szczęśliwie udało się wyjść bez większego szwanku. Wraz z całym zgrupowaniem została przetransportowana do Anglii. Mąż nie chciał słyszeć o wyjeździe z Polski (mógł przekroczyć granicę – był opłacony już kurier). Powróciła do kraju w 1947 roku. Początkowo zamieszkała wraz z rodziną w Ostródzie, gdzie jej mąż – Mieczysław Parol objął funkcję naczelnika parowozowni. Nie popracował tam długo. Często był inwigilowany ze względu na przeszłość – on oficer przedwojenny, żona służyła u Andersa – a więc szkodliwi społecznie. W 1951 roku przenieśli się do Łap. Pan Mieczysław pracował w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, Pani Zofia w sklepie aptecznym.
Państwo Parolowie doczekali się dwóch córek wspomnianą Krystynę i młodszą Ewę. Ewa ukończyła Liceum Pedagogiczne w Łapach i Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. O niej w następnym odcinku historii Sportu w Łapach.
Jeszcze o Zofii Parol we wspomieniach Heleny Fikus – Kuta. W kompanii należałam do 1-go plutonu. Naszą komendantką plutonu była serdeczna, wyrozumiała w pracy ppor. Zofia Parol. Jeszcze w czasie działań wojennych nasz pluton oddelegowano do Loreto. Mieszkałyśmy w podziemiach starego klasztoru Casa de la Madre i Bambini. Usiłowanie bombardowania kompanii miało miejsce zima 1945 roku w miejscowości Meldola. Było to również nocne bombardowanie. Wywiad niemiecki działał dobrze, ale lotnik pomylił obiekt o niecałych 100 metrów odległości. Zdarzenie to jest już bardziej znane ochotniczkom, jak i oddziałom stacjonującym w rejonie miasta. I tym razem kompania nie poniosła żadnych ofiar, anie szkód materialnych. Należy także wspomnieć o przygodzie pań komendantek, o ile mnie pamięć nie myli, chodzi tu o panie Filzek i Parol, które pewnego wieczoru jadąc łazikiem w pobliżu Cesny, zostały ostrzelane przez lotnika niemieckiego. Przygoda skończyła się również szczęśliwie dla pań Filzek i Parol, a tylko dziura w szybie łazika była dowodem ataku.
Obszerne fragmenty cytuję z książki „Zapomniane dziewczęta” autorstwa Bronisławy Sanejko – Kwaśnickiej. Pracę tę poświęca swojej Mamusi Teofili Sanejko. Sybiraczce i byłemu żołnierzowi 2 Korpusu. Przez cały czas pobytu we Włoszech pracowała w 3 a potem w 6 Szpitalu Wojennym opiekując się naszymi rannymi żołnierzami. Nazywano Ją „Mamusia”.
Bronisławy Sanejko urodziła się w 1926 roku w Zabłudowie – miasteczku koło Białegostoku
Zdjęcia z archiwum Ewy Parol Wrześniewskiej i Jerzego Barańczuka i z książki Bronisławy Sanejko-Kwaśnickiej “Zapomniane dziewczęta”.
W 1992 roku por. Zofii Parol wręczono Krzyż Czynu Bojowego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ustanowiono go jako wyraz uznania, szacunku i pamięci dla czynu zbrojnego żołnierzy, lotników i marynarzy. Dotychczas otrzymało go 18.033 osób.
Na wstążce Krzyża Pani Porucznik są trzy metalowe okucia z nazwami bitew, w których brała udział. Od góry: Bolonia, Ancona, Monte Cassino.
OPRACOWAŁ: Stanisław Kosicki